piątek, 30 marca 2012

Tak mi jakoś cholernie dziś przykro. Chyba wiosna...idzie. W związku z tym chciałabym sobie przypomnieć jakieś fajne i śmieszne wydarzenie.
Przychodzą mi na myśl dwa, związane z moimi pseudopartnerami.
Będzie krótko, nie martwcie się.

Przed studniówką, sukienka kupiona, więc ja Gienek i Sylwia postanawiamy kupić koszulę pod kolor wyżej wymienionemu osobnikowi. Wchodzimy więc do ładnego sklepu. Gienek mówi co chce, podaje swój wzrost.
-a kołnierzyk? - pyta sprzedawczyni
- a tak, poproszę- odpowiada Gienek
=)

Kolejną świetną sytuacją było to, kiedy Gekon zobaczył mnie i Emila w kantorku kiedy sobie spokojnie rozmawialiśmy. O mało oczy mu z orbit nie wyleciały, i prawie się udusił zapiekanką.
Pikanterii dodaje fakt że Emil chciał Gekona pobić, za co mnie potem spotkały niezbyt miłe konsekwencje. Ale nasz blog to same dobre myśli, dlatego zostawiam resztę historii ;)

PS: Kuba nie czaję trochę

Nasza kochana czytelniczko, tak, latanie z miotłą za kurą odstresowuje z pewnością. Spróbuj! :) Wystarczy wbić na dowolną wieś w tym kraju :)

Pozdrawiam, meg

niedziela, 25 marca 2012

czarna kura

Kiedy jeszcze mieszkałam w najpiękniejszym i najbezpieczniejszym miejscu na ziemi, caly mój porządek świata zawalił się, kiedy zaczęła odwiedzać nas ni z tego ni z owego czarna kura. Wydziobywała spokojnie nasionka ze świeżej ziemi i grzebała pracowicie, pozostawiając po sobie brzydko rozgarniętą ziemię. Tak naprawdę nikt nie wiedział czemu służy ta kura, po mojej familii rozeszła się głupia plotka, że jest to kura-szpieg.
Codziennie rano kura-szpieg nawiedzała nasze podwórko. Nasze psy szczekały zajadle, moja kochana Ninusia na hasło 'czarna kura" brała ją w obroty...
Ogólnie na hasło "czarna kura" miotła sama wskakiwała w ręce. Ile to razy musiałam mówić "Mamo, czarna kura!"- mama "gdzie? " i goniło się tą biedną kurę aż trafiła na swoje miejsce.
Pewnego słonecznego dnia szłam sobie spokojnie, nie mogłam jednak uwierzyć własnym oczom. Jedna czarna kura, druga czarna kura.... całe stado czarnych kur pojawiło mi się przed oczami!

Moje życie już nigdy nie było takie samo :(

Wiem, porywająca historia, ale nic więcej na ten temat nie pamiętam :(

sobota, 24 marca 2012

Riposta

Otóż, droga Magdaleno
wiem wiem nie lubisz jak tak mówię - ale wredny jestem w końcu :D
Leżakowalismy sobie zawzięcie po zabójczej,
sycącej
i przejadającej
uczcie, któą wraz z  mamą nam zgotowałaś :D
A i tak potem jak wysiadłęm z fury Twojego przerażonego ojca gledziłąś że głodni wyszliśmy :D


Ale Ty znowuż taka schlana nie byłąś spokojnie...
Najlepsza jednak była troska Twojego ojca o Twoje dziewictwo
cóz, nie dziwie mu się - ja też  bym Cię sam na sam ze mną nie zostawił na jego miejscu :D


Ale zabawa byłą ciekawa
nawet gdy moja ukochana próbowała zabić mnie widelcem :D
włąśnie, proszę o przepis na te sałatki, pomęczę Nutke, może mi je upichci :D
a Izzy poczciwy Izzy.. nudzi sie biedak w domu :(


A Sylwia wtedy mimo jakiejś nie znanej mi choroby dzielnie trzymała sie z nami :D
No i zgorszona Kaśka :D ,....
Kiedy robimy kolejną jamprezke ? :D
pozdrawiam, i tęsknie moja droga...
 Kuba :*
Ach... No śledziu nazywał się Śledziem, bo z Izydorem nabijaliśmy się z tego, że ma takie płynne ruchy :) Boże jak on kręcił tymi biodrami!! I chyba było też coś że z twarzy przypomina śledzia, nie wiem czemu.
Ale Kuba aż mi się łezka w oku zakręciła jak to przeczytałam! :)
Tylko co do tego mają moje  pająki?;)


No to teraz moja historia

I tu mała zawiecha ale zaraz coś wymyślę

o wiem! moja 18!! :)
I to jak Nuta walnęła Cię widelcem z samo czoło- to była piękna scena, taka... kreskówkowa :)
Mimo tego mrocznego cienia tej imprezy jaką była Wstrętna Wiśniówka, to była to naprawdę udana impreza. No i śmiech Sylwii, niezapomniany :) i pamiętam że dostałam pierwszy raz w życiu kwiaty, i może ostatni, chyba że Ty mi jakąś wiązankę pogrzebową fundniesz kiedy :D
To była naprawdę fajna impreza, tylko Izziego tam brakowało...

Ach, najważniejsze. Leżakowanie!! Tylko po co? Nie pamiętam, byłam zbyt pijana :D A Ty pamiętasz jeszcze coś? :)

Meg


piątek, 16 marca 2012

Mr Śledż

Siemano Meguś,
wybacz że mnie tu nie było ostatnio - standardowa odzywka : Tak wyszło :D
Chciałem wspomnieć ciepło naszego sławnego... Śledzia :D
O nim nie mogłaś zapomnieć :D
Jego urocze damskie ruchy i seksiaste okularki są nie możliwe do wymazania z pamięci :D
A potem... Meg kupiła google z pająkami  :D
Ale zajebiste były, brakuje mi ich prawie tak bardzo jak samej właścicielki :)
Mimo wszystko najbardziej pamiętam jak zagadywałaś śledzia o kurs tańca - tak dziewiczego
buraka na twarzy jeszcze nigdy nie widziałem :D
w sumie to trochę brakuje takich ludzi jak śledź - mimo iż sie z niego po cichu nabijaliśmy we 4 (tutaj salut dla Izziego :D ) to tak naprawdę lubiliśmy wszyscy tą istotę żyjącą ;D
Tylko za chiny ludowe nie mogę sobie przypomnieć teraz czemu nazywaliśmy śledzia śledziem - Meg ratuj i przypomnij mi bo nie ścierpię !!!! :D
Do zobaczenia
Ello ;)
Kuba (ok no ok - Szerszeń, to  o wiele lepiej brzmi :D )


Nasz śledź robi zdecydowanie lepsze wrażenie ;)



niedziela, 4 marca 2012

Dni ciepłe i spokojne...

Muszę Wam powiedzieć że nasza pierwsza notka jest okropnie ociężała od tego alkoholu... Jednym słowem masakra. Teraz siedzę i zastanawiam się jak tu wykuć jakieś tępe grzyby na pamięć, ale moja pamięć wraca do momentów bardziej ciepłych...
Pamiętacie nasze pierwsze wagary? Na pewno pamiętacie... ale to wasza sprawa :) ja przypomnę rzeczy absolutnie ogólne :) Przypomnijcie sobie tych tępoli nad rzeką, którzy nas potem gonili? Czy jakoś tak?
Najlepszym momentem wg mnie było jednak to, kiedy zamarliśmy- bo oto krzaki po drugiej stronie niepokojąco zaszumiały, choć miejsce to prawdziwa głusza... a to Simon z całą ekipą!! :D
Było też coś, że układałam jakiś napis z kamieni, ale za cholerę nie potrafię sobie przypomnieć jaki.
Było ciepło, bezpiecznie.
Chciałabym wtedy tak docenić powroty do rodzimej trawy....
meg